Amadeusz “Ferrari” Roślik, popularny polski freak fighter, w mocnych słowach skomentował sprawę związaną z Adrianem Ciosem. Ostro skrytykował postawę Ciosa i wyznał, ile miał on zarobić za walkę na Prime Show MMA. Konflikt między Ciosem a Roślikiem wiązał się z zaangażowaniem Ciosa w aferę dotyczącą byłej dziewczyny Daniela Zwierzyńskiego. Sprawa miała zostać rozstrzygnięta podczas sobotniej gali Prime Show MMA, gdzie Cios miał zmierzyć się z bratem “Magicala”. Jednak przed walką Cios zażądał wprowadzenia aneksu do umowy, co federacja odrzuciła, co ostatecznie uniemożliwiło mu start w pojedynku.
Amadeusz ostro o Adrianie Ciosie
W rozmowie z Mateuszem Kaniowskim, Roślik ujawnił, że to on załatwił kontrakt dla swojego kolegi, na którym miał on zarobić 150 tysięcy złotych. Jednak Roślik wyraził swoje rozczarowanie postawą Ciosa, stwierdzając, że ma już dosyć stawania w jego obronie i to Cios sam powinien wyjaśnić całą sytuację. Roślik wyznał, że jest znużony bronieniem “debili” i podkreślił, że nie ma siły już dłużej za nich walczyć. Wyraził swoje rozgoryczenie sytuacją, w której po 12-godzinnym locie samolotem dowiedział się, że walka nie odbędzie się. Przyznał również, że są pewne okoliczności, o których wie, choć nie rozmawiał jeszcze o nich bezpośrednio z Ciosem.
Ojciec Ferrariego miał stanąć w narożniku Ciosa?
Ferrari wyraził chęć nieangażowania się w dalsze problemy związane z tą sprawą. Jego ojciec miał stanąć w narożniku Ciosa podczas walki, jednak teraz otrzymuje krytykę za to, że walka się nie odbyła. Roślik zaznaczył, że Adrian był i nadal jest jego kolegą, ale Cios musi stanąć przed wyzwaniem, skonfrontować się z samym sobą i dokonać pewnych zmian, aby kontynuować swoje relacje z nim. Na koniec wyraził swoje zdanie o Ciosie, nazywając go “debilem” i oznajmiając, że zawsze tak o nim mówił. Wyraził swoje zmęczenie angażowaniem się w problemy innych i przekazał, że nie ma zamiaru tłumaczyć się za Ciosa. Zachęcił go do samodzielnego radzenia sobie z konsekwencjami swoich działań.