Wczorajsza gala KSW 86 przyniosła fanom sportów walki wiele emocji i zwrotów akcji, ale to walka wieczoru pomiędzy Jakubem Wikłaczem a Sebastianem Przybyszem stała się głównym punktem kontrowersji wieczoru. To historyczna rywalizacja, ponieważ po raz pierwszy na gali KSW dwaj zawodnicy zmierzyli się ze sobą po raz czwarty, budując dramatyczną historię w klatce. Pierwsze ich starcie miało miejsce w organizacji ACB, ale to potyczki pod szyldem KSW przyniosły najwięcej emocji i kontrowersji. W dotychczasowym rozrachunku między Wikłaczem a Przybyszem było 2:1 na korzyść Wikłacza. Wydawało się, że rywalizacja osiągnęła swój punkt kulminacyjny, ale ostatnia walka wskazała, że ta rywalizacja jest daleka od zakończenia.
Wyprowadzenie nielegalnego kopnięcia ze strony Wikłacza!
Wojna na punkty prowadziła do tego momentu Wikłacz, który zamierzał zwiększyć swoje zwycięstwa nad Przybyszem do 3-1. Walka toczyła się z ogromnym zaangażowaniem obu zawodników, ale kluczowym momentem stała się czwarta runda. W niefortunny sposób Wikłacz wyprowadził kopnięcie, które trafiło w głowę Przybysza, który znajdował się w parterze. Niestety, takie zagranie jest surowo zabronione zgodnie z przepisami. Po sprawdzeniu stanu zdrowia Sebastiana Przybysza przez lekarzy, stwierdzono, że nie jest on zdolny do kontynuowania walki. Jednakże, ponieważ minęła już połowa walki, uderzenie zostało uznane za nieintencjonalne. Walka została przerwana, ale karty punktowe zostały podliczone. Za nieintencjonalne uderzenie Jakub Wikłacz został ukarany odjęciem dwóch punktów. Ostatecznie walka zakończyła się remisem. Warto zaznaczyć, że w stawce walki wieczoru znajdował się pas kategorii koguciej, który należał do Jakuba Wikłacza. Po werdykcie remisowym, pas pozostaje w rękach Wikłacza, ale teraz bardziej niż kiedykolwiek jest otwarty na wyzwanie.